Koniec
To koniec swiata...
zawisla cisza zbyt dlugo
I jakies wokol gdzies cienie
probuja mnie tu zatrzymac
Upadam
piekacy bol...
chora tajemnica
i brak zdrowego rozsadku.
Zmysly buduja architekture przerazenia
Z wysoka czuje jak
spadaja tablice Mojzesza
Przygniataja
pierwsze wejrzenie i slowa
otwieraja usta grzechem zatopione
-Nie przyznaje sie do niczego-
Siedze na przeciw Ciebie
i ta jasnosc w supelki zawiazana
i chce mi sie smiac...
Popatrz na nieme usta
pozostaja szczere
jedynie zrzucaja z siebie
nieslyszalne slowa
Zapytaj mnie czym zgrzeszylam?
A echo mej przyzwoitosci
polknie litery
I nie bedzie juz swiata.
Komentarze (5)
Ciekawa wizja końca...i te spadające tablice.
Pozdrawiam
Trzeba się wgryźć żeby zrozumieć sens wiersza. Mimo to
jest wart przeczytania! Pozdrawiam serdecznie ;D
Wielu z nas ma różną wizję końca Swiata,Twoja jest
ciekawa i dyskusyjna.:)
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam:)
Bardzo subtelnie to napisałaś.