Konrad
Hmm jak sądzę to nie jest zbyt udany mój twór. Jeśli mógłbym prosić o uwagi, czy też pomysły co możn byłoby w nim zmienić byłbym bardzo wdzięczny. Pozdrawiam.
Nie chcę widzieć swego życia nie
wytrzymałby tego mój wzrok. Więc śpię
pogrążony w letargu, czekając na twoje
przyjście. Straciłem wszystko. Nie umrę,
przetrwam na przekur światu,
na przekur sobie wzniose swój sztandar w
powietrze
i z mieczem swego serca rzucę wyzwanie
światu.
Nie skonam czekając na twe przyjście.
Zwiodę śmierć. Jak Homer przystroję zbroję
swej duszy w słowa walki, w purpurę
dotychczas niespełnionych marzeń. Nie
pragnę zbawienia w świecie gdzie go nie ma
- zbawienie nosze w sobie
dam radę wierzę w swój czas. Mimo to czasem
gdzieś znikam. Świat zlewa się we łzach,
tonie w purpurze złudnych snów.
Zimny dreszcz przeszywa ciało,
zupełnie jakby kpił z życia -
jęczy w oddali stado kruków.
Czasem nie jestem pewien gdzie jestem.
Chyba dostaje świra - obrazy wirują jak na
karuzeli,
a może leże konający w celi swoich
urojeń.
Czuje... ktoś trzyma mnie za ręke
Kto to? śmierć. Tone znów, nie ma mnie
Cisza, to znowu hałas, gwar nie krzyk!
To moje słowa... ktoś coś szepce
ktoś dotyka mego ciała. Odczuwam
przeszywający ból, odcinają skrzydła, ale
głowę mam spokojną.
Głupcy myślą, że odbiorą mi duszę;
ślepi! ona zawsze krzyczy milczeniem -
nie znam jej granic -
kaleczcie ile chcecie! Zawsze będę
wolny!
żywy czy martwy zawsze ponad wami.
Zawsze będę w was mieszkał...
moja krew płynie. Już przekroczyłem
granicę,
juz nigdy nie będę bał spojrzeć się
prawdzie w oczy!
Rzucę wam serce! Jeśli wasz świat jest
rozsądkiem,
trudno skonam jako człowiek i wstane jako
nadzieja!
Komentarze (1)
na przekór, ó zamknięte, treść ok