Ko(sz)mar
Tym razem na wesoło, choć gdy słyszę brzęczenie ko(sz)mara, to wesoło mi nie jest...
Leżę już spokojnie w łóżku,
nagle... brzęczy coś przy uszku!
Wrzeszczę, zrywam się w panice.
Znów te wstrętne komarzyce!
Szans nie dadzą mi na spanie,
więc zaczynam polowanie.
O! Nad szklanką owad lata!
Oj! Wylała się herbata...
Za to komar chroniąc życie
przysiadł sobie na suficie.
Więc do ręki packę łapię
i się na krzesełko drapię.
Celowanie. Strzał. No tak...
Poszedł wazon w drobny mak.
Cóż, trwa nadal polowanie.
Insekt usiadł na firanie.
Oj! Firanka się zerwała!
Komarzyca nadal cała...
O! Przysiada na tapecie!
Już nie umknie! Za nic w świecie!
Po kwadransie strasznej męki
komar zginął z mojej ręki.
Kładę się do łóżka rada,
że pozbyłam się owada.
Już zapadam w słodkie sny,
a tu nagle... znowu bzzzz...
To naprawdę nie w porządku!
Cóż, poluję od początku...
Kalina Beluch
Głosy daję jak zwykle, ale nie zawsze mam pomysł na komentarz. Brak komentarza nie oznacza braku głosu.
Komentarze (5)
no super wiersz temat wesoły i na czasie
pani polonistko, rytm i rymy bez zarzutu czyta sie z
przyjemnością więcej takich wesołości na tej stronie
Znam ten ból! Też walczę z nimi zaciekle- tylko nie
próbowałam tego tak zgrabnie opisać!
Współczuje, ja mam twardy sen i nigdy nic nie słyszę
Witaj! Nareszcie coś innego.. Twoje polowanie było
dość zabawne.Pozdrawiam :)
Hm, w końcu coś wesołego. Wszystkie inne wiersze albo
smutne albo o miłości.
Było co poczytać. xd