Koziołeczek 5
Sprawcą tego wierszyka jest Andrzej ("Okoń"), który zaproponował aptekę jako następny cel wyprawy Koziołeczka.
Posłano go do apteki
by na ucho kupił leki.
Coś na ucho – grzecznie prosi.
Aptekarka mu przynosi
z zaplecza torebeczkę
i uśmiecha się troszeczkę.
„Mówisz cicho – nic nie szkodzi.
Ja i tak wiem, o co chodzi.
Ja was - młodzi - w lot rozumiem
i aluzję pojąć umiem!”
Ojciec czeka, ucho go rwie.
Co też synek przyniósł w torbie?
I znów ojciec jest zdziwiony,
bo w torebce są ... kondomy.
Po licznych uwagach poprawiam końcowy wyraz - również dlatego, by admin nie usunął szczytu mojej twórczości za błąd ortograficzny.
Komentarze (16)
:)
Chyba raczej na słuch to one nie pomogą, dobrego
wieczoru życzę :)