Krajobraz po burzy
Mało kto taki stan docenia,
gdy płonne traci się złudzenia.
Gdy wszystko widać jak na tacy,
gdyż włosów brak na łysej glacy.
Humorek pada nam dlatego,
że nikt iść nie chce do nocnego.
Finalnie z tego więc wynika,
że gramy w bierki, lub w chińczyka.
Nadzieja gubi resztki siły,
które się jeszcze wczoraj tliły,
a w krąg się szerzy jak artretyzm
tylko pesymizm i defetyzm.
Od mdłych mądrości puchną księgi.
Tak jest kiedy się zbiera cięgi.
Gdy wynik miażdży nasze ego
podkreślając „sześć do jednego”.
Jak w polskim filmie rwie się akcja
miałki scenariusz i narracja.
Lecz przyznać trzeba widzu miły
bryndza, chociaż momenty były.
Niewiele wskórał dzielny „Lewy”
nawet kibiców głośne śpiewy.
I choć się trener w czoło stukał
to gorzkiej prawdy nie oszukał.
Bardzo ambitne cele mamy
jednak w piłeczkę średnio gramy
i dociśnięci tym ciężarem
z Kataru wrócimy z katarem.
Nad nami toń oraz metr mułu,
lecz powiem śmiało, bez skrupułu.
Przez to, że nisko tak spadamy
dno już wyczuwam pod stopami.
Ta obserwacja nie jest zdrożna,
gdyż się od niego odbić można.
Sposób najlepszy na kłopoty,
trza wziąć się twardo do roboty.
Komentarze (10)
Krajobraz po burzy, zawsze jest pogrążony w ciszy.
I to moja refleksja do drugiej części wiersza.
Natomiast pierwsza część mnie urzekła.
Puenta celna i mam nadzieję, że odnosi się do obu
części wiersza.
Pozdrawiam serdecznie
Prawda jest taka, że starczyło siły na 60 minut.
Znamienne - jest co innego - wybuch komentarzy,
większy niż po awansie ze Szwecją.
Stasiuk- tak pisał - że Polacy jak kania dżdżu łakną
martyrologii, łomotu, dziejowego wpie.... - wtedy
ożywają, czują się na swoim miejscu..
Pozdrawiam ciepło
"taki stan" trener doceni jak "mało kto" i ... ale
przedtem zobaczmy ile nam Holendrzy ... bo skoro
Belgom 4:1 ...
Ech, piłka, piłkarze, nasi cały czas na dnie, czasem
wypływają zaczerpnąć powietrza po czym wracają na
swoje miejsce,
a i sportu w tej dyscyplinie mało,
przeciwnie do pieniędzy...,
z podobaniem wiersza,
pozdrawiam serdecznie:)
Zgadzam się z puentą :)
Pozdrawiam z uśmiechem Gminiuś :)))
Nie znam się na piłce. Myślę jednak, że grali tak, jak
mogli. Raz wygrywają, raz przegrywają, ale świat się
od tego nie zawali. Jedyne czego im zazdroszczę to
wycieczek po wszystkich krajach świata. Ale i tego nie
bardzo. Jeżdżą w ciekawe miejsca, ale nie mają czasu
na zwiedzanie...
Wolę siatkówkę i lekkoatletykę :)
Na wiele nie mamy wpływu,
ale nie możemy się poddawać.
Pozdrawiam serdecznie
ktoś musi przegrać, żeby wygrać mógł ktoś. A, że to my
zawsze przegrywamy to insza inszość...
Pokładamy nadzieje, a dzieje się jak dzieje.
Pozdrawiam serdecznie:)