O królewiczu... 2.
Jak to w bajce bywa, historia o królewiczu zakończy się dobrze. Na razie jednak wpisałam - klimat smutny.
Królewicz długo opłakiwał matkę rzewnymi
łzami. Kiedy przestał płakać, ogarnęła go
zgroza. Zobaczył, jak potężna macocha
przejmuje we władanie pałac, a potem całe
królestwo. Pod jej rządami kraj szybko
popadał w ruinę. Oczy króla straciły bowiem
moc dostrzegania prawdy. Czar Zydy
spowodował, że jego serce skamieniało.
Don patrzył z przerażeniem na błyskające
jak fałszywe perły, białe ząbki wiedźmy i
wspominał słodki uśmiech matki. Wtedy ból
kroił jego serce na drobne plasterki.
Wierny pies Ant lizał chłopca po twarzy, bo
tylko on próbował pocieszyć królewicza.
– Może jeszcze nie wszystko stracone –
pomyślał młodzieniec. - Spróbuję znaleźć
ratunek dla ojca i kraju.
Postanowił opuścić królestwo, żeby w
szerokim świecie szukać pomocy. Przeczuwał,
że znajdzie sposób na zrzucenie potężnego
czaru Zydy.
O świcie, gdy wszyscy spali, Don wymknął
się z pałacu i w stroju wędrowca zakradł
się do portu. Zastosował podstęp, żeby
wejść na pokład ogromnego okrętu. Miał on
przewieźć do królestwa Zydy zrabowane w
państwie Lara towary, które zapakowano w
skrzynie i ustawiono na nabrzeżu. Królewicz
udał tragarza, wziął wielką pakę i wniósł
ją na własnych plecach do ładowni statku.
Potem schował się w najciemniejszym kącie
pod pokładem.
Nie miał pieniędzy na podróż, ani nawet na
kromkę suchego chleba, bo z pałacu ojca nie
wziął niczego. Miał za to czyste serce i
chciał walczyć ze złem. Myślał, że szybko
zwycieży. A jednak, nawet w bajkach nie
wszystko się udaje od razu. Gdyby tak było,
to bajki byłyby bardzo nudne, prawda?
Teraz królewicz był sam - i poczuł się tak,
jakby stał się nikim. Bo kim może stać się
nieznany wędrowiec - bez rodziny, kraju,
władzy i pieniędzy? Don nie miał obok
siebie choćby jednego przyjaciela. Ba, nie
miał nawet psa! Nie wziął Anta ze sobą,
żeby nie skazywać go na poniewierkę.
Chłopak cierpliwie czekał w swoim ukryciu,
choć było tam ciasno, ciemno i zimno.
Cierpiał też głód. Wreszcie minęło kilka
dni i statek znalazł się na pełnym morzu.
Don mógł już wyjść na pokład. Miał zamiar
zaokrętować się jako zwykły majtek. I tak
by się stało, lecz zdarzyło się coś
nieprzewidzianego.
Rozpoczął sie sztorm.
Komentarze (23)
Wolnyduch. Kazimierz Surzyn.
Pięknie dziękuję za poczytanie i komentarze.
Pozdrowienia.
Biedny królewicz, nie dość, że stracił Matkę, to
jeszcze musiał doznawać ciężkiego życia na statku, ale
mam nadzieję, że jego dobre serce będzie nagrodzone...
Pozdrawiam w ten upalny wieczór:)
Rośnie napięcie, pozdrawiam ciepło.
Dziękuję miłym Gościom za odwiedzizny, poczytanie i
wypowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam podobne odczucia jak Andreas...:)
Napięcie rośnie, a w dzielnym królewiczu nadzieja...
Faktycznie smutna cząstka życia królewicza.
Bajek nie lubię, ale ta jest bardzo dobra.
Przeczytałem 2 odcinek. Zostało mi 999 nocy...
Dobrze, że mnie pocieszyłaś na wstępie,iż wszystko
dobrze się skończy.Z lżejszym sercem czytałem.
Pozdro.
Kobieta potrafi oczarować mężczyznę i manipulować go.
Niekoniecznie musi być przy tym czarownicą.
Przeczytałem jednym tchem.
Witaj.:)
Wciągająca opowieść, czytałam z wielka przyjemnością i
z zaciekawieniem.
Czekam na c.d.:)
Pozdrawiam serdecznie.;)
Opowieść przerwana w dobrym momencie :)
Pozdrawiam :)
Z przyjemnością przeczytałem część drugą. Czekam na
kolejną :-)
Aaa, wiem, że bajka i powinna (choć wcale nie musi)
zakończyć się dobrze, ale... jak ja lubię smutne
zakończenia, hehe, ale to już mój problem ;-) ;-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Czytałam z ogromnym zainteresowaniem, super!
Pozdrawiam serdecznie :)