Kroniki Sybilli-9-Uniwersum X
Rozdział 9
- Co mam przekazać ojcu - zapytał Owidiusz
dosiadając konia. Sybilla uśmiechnęła się
odpowiadając :
- Prawdę.
- A jaka ona jest ? - zapytał podchodząc do
niej wyraźnie zły Flawiusz - Dopuściłaś się
cudzołóstwa i jedziesz do Ur w niewiadomym
celu.
- Dokładnie tak bracie - odpowiedziała mu
spokojnie - ale dodaj też, że jadę tam po
błogosławieństwo Wyroczni.
- Błogosławieństwo ojca powinno Ci
wystarczyć - wysyczał - a Ur to święte
miejsce. Nie dla ladacznicy i dzikusa.
- Nisko nas cenisz Flawiuszu - na jej
twarzy rysował się wyraz politowania - Czyż
to nie Ty wraz z Horacjuszem dążyliście do
tego sojuszu ? Czyż nie wykonałam rozkazu
ojca?
Brat spojrzał na nią spode łba wyraźnie
poirytowany.
- Tak, ale miało być na naszych warunkach -
odpowiedział patrząc jej groźnie w oczy.
- Jakich? - dociekała lecz zamilkł. Wsiadł
na konia i spojrzał porozumiewawczo na
Owidiusza i Horacjusza, którzy czekali by
tylko ruszyć.
- Zabicie Ragnara nic nie da. Żywy jest
więcej wart niż martwy - dało się słyszeć
grzmiący głos Sybilli. Cała trójka
spojrzała spłoszona najpierw na nią, a
potem na Ragnara stojącego i obserwującego
pożegnanie z daleka.
- Wolałabym, by mu włos z głowy nie spadł,
inaczej Was wszystkich wypatroszę i rzucę
psom - dodała już nieco z ciszonym
głosem.
- Nie będziesz mile widziana przy naszym
stole. Tu nasze ścieżki się rozchodzą -
usłyszała oschły głos Flawiusza. Spojrzała
na jego zawziętą twarz, a potem na
zdezorientowanego Owidiusza. Horacjusz
wciąż milczący, pokiwał tylko głową nie
dowierzając.
- Jak sobie życzysz. Niech bogowie wam
sprzyjają - odpowiedziała Sybilla bardzo
spokojnie, odwracając się od nich i ruszyła
w stronę Ragnara. Bracia spojrzeli po
sobie. Spodziewali się jej gwałtownej
reakcji, a tu proszę, oaza spokoju.
Tymczasem król obserwował oddalających się
jeźdźców i zbliżającą się Sybillę.
Wyglądała na zadowoloną.
- Flawiusz cię miłuje - rzucił w jej
kierunku, gdy tylko zbliżyła się
wystarczająco blisko.
- Tak, ale nie tak, jak powinien brat
siostrę - odpowiedziała mu łapiąc go za
krocze.
- Właściwie to mu się nie dziwię -
odpowiedział rozbawiony, mrugając do niej
okiem. Objął ją w pasie i mocno przyciągnął
do siebie.
- Właściwie to powinieneś był ich zabić -
wyszeptała również uśmiechając się.
- Kochająca siostra sama to zrobi, zresztą
chciałem ich zabić, ale ciekawość była
silniejsza.
-Ciekawość czego ? - zapytała Sybilla
- Ciekawość Ciebie i tego, gdzie nas
zawiedzie wspólna droga - odpowiedział
całując ją namiętnie. Jednak Sybilla
odsunęła się i poważnym tonem oznajmiła:
- Jutro wyruszamy na południowy-wschód, do
Ur.
Ragnar zmarszczył czoło, daleki był od
entuzjazmu.
- Jako barbarzyńca nie mam tam wstępu, a
gdyby nawet, to mówią, że przed Wyrocznią
może stanąć tylko wybrany przez bogów.
- To się jeszcze okaże -odpowiedziała
zagadkowo Sybilla - póki co czekam na
Ciebie w łożu.
Komentarze (6)
GENIALNE i znów tak strasznie mroczne :)
Supcio:)pozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję :) pozdrawiam :)
...uwielbiam tego typu opowiadania, wow; pozdrawiam
jednak ciepło(nie mrocznie)
;))
Dziękuję :) pozdrawiam :)
fajne są takie opowieści, przypomina mi się jak
czytałam "Conana Barbarzyńcę" :-)