LEK NA ZŁO
Życie wciąż boli nic się nie
zmienia…
Czarne godziny przez palce lecą…
Szukam czegoś zmuszającego do
milczenia…
Gdy ludzką postać uczucia gniecą…
Szukam lekarstwa na najgorszą z
chorób…
Śmiertelna jest ona i
sprawiedliwa…
Zabiera wszystkich i nawet najtwardsza ze
skorup…
Nie ulży przy tym pomoc gorliwa…
Zapada na nią każdy, kto się
urodzi…
I ci najwięksi na nią umarli…
Z różnych przyczyn w świadomość
godzi…
Poeci wszystkich epok przez nią kartki
darli…
Jej piękno bólem jest malowane…
Oczyszcza sprząta i wypala
wnętrzności…
To piekło, co miłością jest zwane…
Obraz świata wypacza, zostawiając jedynie
kości…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.