licznik wytrzymałości
licznik nabija kolejne sekundy
jak kretynka nagrywam wiadomość
znowu nie odebrałeś
nienawidze automatycznych sekretarek
udało sie nam
trafił swój na swego
będziemy się kochać i ranić
jesteśmy identyczni
żadne nie popuści
nie wierze Twoim słowom
nie ufam spojrzeniom
tyle w nich prawdy, co w moich
kupa zdrad i kłamstw
spłoniemy za to na stosie
dzwonisz do mnie
nie odbiore
Twoja kolej niepewności i bólu
Ja zadzwonie później
sobie na złość sobie i innym wbrew bo bez siebie, nie istniejemy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.