Los łaskawy
Ledwie chodzę, ledwie stoję,
serce wali oszalałe.
Myśleć o tym aż się boję,
chociaż myśli takie miałem.
Nic nie widzę, nic nie słyszę,
w otępieniu pogrążony.
Tylko umysł mknie przez ciszę,
niczym pocisk wystrzelony.
Drżę na ciele, drżę na duszy,
trudno wstrzymać fale mdłości.
Cóż to mogło mnie tak ruszyć,
pchając w wiry namiętności.
Już domyślam owej sprawy,
którą w głowie gdzieś składałem.
To los chciał mi być łaskawy,
bo się w końcu…zakochałem.
...Dzięki Jarmo-teraz pasuje bardziej...
Komentarze (7)
No-no,ładny wiersz,a treść zaskakująca! Jeśli to
prawda to moje szczere gratulacje,a los może
wynagrodzi długie oczekiwanie na prawdziwą miłość-jak
M..powodzenia
zakochanie hmmm piękny stan pozdrawiam
Udowadniasz, że i los łaskawcą bywa. Ciekawe...
to dobra wiadomość. pozdrawiam ciepło :)
"Pchając w dziki wir miłości,..rozdzielić ból
przykrości?"jakoś mnie razi.
Suuupppeeerrr :) Miłość na jednym wdechu :)
Jak fajnie opisany stan zakochania, który nie do końca
zadowala ze względu na skutki uboczne:) Pozdrawiam