Łuk Amora
Był już tu, ale z okazji. że jest lato przerobiłem na erekcjato.
Jak to miło iść do domu
z myślą, że ktoś czeka.
Radość serce aż rozsadza,
czuję miłość już z daleka.
Drzwi, klucz i już w ramionach
jego pięknej Afrodyty,
piękny zamek, gród miłości
jeszcze dzisiaj niezdobyty.
Coś pięknego go spotkało...
dziś on głaszcze takie ciało,
ręce biegają od piersi do łona,
jest ona przy nim – rozanielona.
Pragnienie miłości aż skręca kości,
Amor już strzałę ładuje,
tylko czy zdąży – myśl przelatuje...
czy prędzej on eksploduje.
Szuka oczami miejsca na miłość,
każde jest wtedy ołtarzem,
żyrandol odpada, ma lęk wysokości...
niech Amor sam miejsce wskaże.
Wziął delikatnie miłość na ręce,
położył Boginię na łóżko...
i już miał... cholera! Cholera!
Wszystko...
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
powietrze uszło.
Komentarze (23)
no to dmuchamy od nowa
:)))
No i słusznie, bo wyszło świetnie :) Pozdrawiam
serdecznie.
Tak jak z materaca. Ciekawy wiersz, tylko mnie coraz
mniej bawi, przepraszam to chyba z powodu tego braku
cierpliwości. Chciałabym mieć jedną rzecz i jak
dziecko nie mogę się doczekać.
:))To wina Amora: trafił w boginię i powiertze
uszło:)
O żesz, Romantyku, Ty!!!
I co będzie teraz?...w akcie pokuty - /dmuchawce,
latawce, wiatr.../? :))
Miłego dnia, karl:)
Bardzo fajne to Twoje ..erekcjato ..pozdrawiam
czuję*
niezdobyty*
a tak to fajnie ci wyszło - erkecjato
pozdrawiam:)
Rozbawiłeś mnie. Dzięki :)