Lunatyk
Idąc beztrosko w blasku ulicy
Myśli się mnożą a świat koło milczy
Jest cicho, bezgrzesznie, nie chcesz nic
mówić
By nie psuć tej linii, w którą zapatrzony
się łudzisz
Misternie chroniąc zmęczone powieki,
Miękką poświatą nadal się słaniasz,
Lecz horror cię śledzi i krzykiem
dopada,
Wychodzi tuz obok, kierując się złości
niedolą
Próbujesz uciekać, ale i tak cię
dogonią,
Już się nie odwrócisz, już nic nie
zobaczysz,
To koniec wędrówki pełnej rozpaczy,
Przez twoją ślepotę droga nużąca,
Nie ostra,od popiołu zamglona,
Przeszłość cię mija w sekundach do końca
Tylko już ona,zasłania ci niebo i pełnie
księżyca,
ścieżka gorsząca od sadzy niebytu,
Twoja przyszłość zapomnianymi wspomnieniami
wyryta
Sam tak zostaniesz z resztkami nadziei,
Lecz ją już straciłeś, zanim
upadniesz,jękniesz i zginiesz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.