Makabreski 7
Józio wczoraj rozmawiał z jakimś obcym
panem.
Ten spytał: - Jak na cmentarz się,
chłopcze, dostanę?
- W ten sposób – odpowiedział mu uczynny
malec
I obiema rączkami wepchnął go pod walec.
Pan Stanisław na bani będąc wpadł do
wody,
Więc synowie trałują zatokę niewodem.
I z sukcesem. Oddały im wody zatoki
Przez żarłoczne węgorze oblepione
zwłoki.
Gdyby raz jeszcze ojca zarzucili w
morze,
To na stypę by były wspaniałe węgorze.
Było to w śmigus-dyngus. Jurek oblał
Anię,
Gdy pod kocem leżała sobie na tapczanie.
Koc zaś był elektryczny, zatem błysk był
wielki
I z Ani na tapczanie zostały węgielki.
Komentarze (16)
To, straszne trochę.
Możliwe i fajne.