MALOWANE WĘGLEM
spod ziemi wyszli anieli,
cali w węglowej bieli,
pokłoniwszy się Świętej Barbarze,
serce po sercu,
kolejno,
wracają na szychtę
do swej właścicielki,
zdjęła Ona rąbek chusty niebieskiej,
odebrawszy pokłony górników,
w łzy wdów i samotnych matek,
włożyła świecące kryształy,
i oddała niebu na własność,
odebrały one los powtórzony,
strzępki nieba,
jak zapaski,
zaciągają na nagie plecy,
zostawiwszy ślady łez chuście
wzdłuż płotów płynie człowieczy los,
w oczach czarnych od węgla.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.