Marczuk
spaceruję z fleszem
pierwsze zdjęcia robiłem głodnym
sikorkom
one już dawno najedzone odfrunęły do
śmierci
z nieba leje się niesamowite wspomnienie
dzieciństwa
zapach parowozów i wytwórni octu
konwoje papierowych nekrologów sfruwają z
drzewa
dzielnice umierają z ludźmi w ciszy ulic
czasem odnajdę stare zdjęcie i głodny
widelec
srebro straciło smak kiedy zabrakło tych
ust
o północy słychać odgłos marczukowskich
stawów
i świst lokomotyw pędzących wbrew
zegarom
do świata zapomnienia
Białystok
Komentarze (9)
Wiersz bardzo na tak.
Piękne wspomnienie.Pozdrawiam.
Piękna tęsknota,świetnie zobrazowana.
Wiersz na duże TAK.
Miłego dnia życzę:)
Niebanalne wyrażenie wspomnień. Szacunek:)
Zatrzymał mnie wiersz:)
Lubie podróże w czasie ..Twoja jest ...piekna :))
z przyjemnością podążałam za refleksją..
Fleszem od dzieciństwa do nekrologów ulicznych...
Podróż w czasie... wstecz.
Pozdrawiam.
Lubię Twoje wiersze...