Marionetka
Podarowano mi kiedyś bilet,
Wyliczyli i wypadło na mnie.
Opuściłam niebo,
Kazali mi odejść.
Obudziłam się z płaczem,
Widziałam białe fartuchy,
Wszędzie była krew.
Było mi zimno.
Bałam się otworzyć oczy,
Wielkie ręce dotykały mnie wszędzie.
Chciałam coś powiedzieć,
Nie mogłam.
To tylko zły sen – pomyślałam.
Ale do tej pory się nie obudziłam.
Nauczyli mnie tego co sami potrafią.
Kazali naśladować.
Wepchnęli mnie w wir codzienności,
Zrobili kolejną marionetkę,
Która porusza się tak samo jak inne.
Bezczelnie ktoś czasami powie:
"Jesteś wyjątkowa".
Komentarze (3)
Ciekawie pokazany moment narodzin... Naprawdę.
Bardzo mi się ten wiersz podoba... :)
Pozdrawiam
Autorka wiersza czuje sie jak marionetka,opisuje
powrót z tamtego świata na ziemię i żal,że nie ma
własnej woli.A przecież Bóg dał na nam rozum i wolną
wolę.Dlatego jest wyjątkowa.Ciekawy temat wiersza.
A świat tak pełen bezczelności wmawia nam małym, że
jesteśmy wielcy. A my jak oko wole (rodzaj obiektywu
fotograficznego) jedynie miałkość tego świata
powiększamy i nadajemy mu znaczenie. Ten zaś, bez nas
znaczeń nie mający ośmiela się nas ustawiać w
kolejności przez siebie ustalanej. My, buntując sie
przeciw tak oczywistej niesprawiedliwości nie umiemy
dostrzec proporcji właściwych...