Martwy krzyk
gdzieś w oddali słyszę krzyk
wzywam siebie
biegnę co sił
chcę dogonić zgarbioną postać
która na skraju przepaści
chwieje się na jednej nodze
wciąż brakuje czasu
i niknę na horyzoncie
spadam w nicość dnia
nie dogoniwszy siebie nigdy
tracę wszystko co mam
zostaje tylko martwy krzyk
a oni pójdą w kondukcie
wstrząśnięci do cna
choć nikt nie wiedział
że chcę uciec
to dzisiaj każdy łka
każdy pyta, czemu ja...
autor
Sex Pistol
Dodano: 2010-05-18 15:52:55
Ten wiersz przeczytano 662 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
.... " w nicość dnia "
wpadamy.....codziennie....zmiana czasoprzestrzeni nie
wiadomo co w nas zmieni...;-))) ...... "a oni
"...świat na pokaz zawsze w cenie....
......;-)))
Gdybym pisał, postanowiłbym unikać "ja".."wzywam
siebie".."niknę na horyzoncie"..Tak lepiej.. M.
bliski mi temat, wiersz bardzo mi sie podoba,
gratuluję i pozdrawiam:)
witaj, pogoń za swoim nędznym JA,
wpadam w przepaść niedogoniwszy się.
na pogrzebie będa ronić łzy, pytać dlaczego ja? nie
wiedząc, że stchórzyłm
przed życiem. tak to ja interpretuję, może źle?
Ciekawy wiersz. pozdrawiam.