Marzenia na piasku
nadciąga noc komety
...puk,puk zapukała złość do drzwi
nagości.
poumierały zarzuty do własnej
niepewności
zrozumieć sie nie da całej tej farsy
niewypowiedzianych myśli
miedziany świt,obgryzł moje ciało ze
złudzeń
oblał deszczem złotych ogników
zapłakałem zwróconym jedzeniem
modlitwa ustała
obudzony we własnych ramionach,
gdzie przerażliwe zimno warczało mi w
twarz
zdusiłem w sobie mdłosci do siebie
samego
nie chciałem znać wczorajszego dnia
siedze na piasku moich dawnych marzeń
buduje z nich zamki
otaczam sie niewdzialną tęczą
przerażenia
co bedzie dalej z tą pustynia wokól
zrezygnowanych oczu?
czy to pytanie do samego siebie?
czy pytanie nie majace juz znaczenia?
istnienie interesuje jedynie tych co istnieją

jaszczur

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.