Maska
Nakładam na twarz maskę,
zieloną, cuchnącą ziołami.
Myślę, że zdołam się ukryć
przed własnymi myślami.
Próbuję oszukać siebie
zatrzeć jakikolwiek ślad istnienia.
Lecz ludzie zrywają ją, miażdżą
bezlitośnie, nie zważając na
moje cierpienia...
Naga poniżona spoglądam
w lustro przeznaczenia.
Ktoś zły rzuca w nie kamieniem
ono pęka... wtedy mój świat znika.
Przeraźliwy krzyk protestu
jak mgnienie, do serca przenika.
Patrzę na szczątki...
Na tysiące szkieł raniących ciało
nie płaczę – nie mam czym... ja...
ja chcę być obojętna!
ja już... chcę być obojętna!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.