Metamorfoza
skrzydła schowała
do tylnej kieszeni spodni
wyrzuciła obrączkę
i tak nie było jej nigdy
do twarzy
w zamian
sięgnęła do szafy
ciemnej jak noc
jak twoje ostatnie sny
by wygrzebać zakurzony
ogonek i widełki
różki trochę zjedzone
przez łakome mole
znów wystają z jej
rozczochranych włosów
wyłączyła opanowanie
wyrzuca białe sukienki
wreszcie zakłada
małą czarną
wykończoną złością
to dla ciebie
się tak stroi
ponoć wolisz
piekło od raju
Komentarze (2)
hmmm... zawsze zamyślam się dłużej... podobają mi się
Twoje metafory i porównania... pozdrawiam
Jak na mój gust to smutny, ale podoba się. Upadły
anioł?