Między ciszą a brzaskiem
Oplótł i uniósł mnie nad łąkę.
Tak, że nie czułem pod stopami nawet źdźbła
kruchego.
Wśród śpiących liści, bezszelestnie, ku
pobliskim krzewom,
w srebrnym obłoku gnałem wzrokiem.
Widziałem kiedyś zwiewną suknię.
Właściwie zarys tylko w cieniu leszczyny
przy drodze.
Czy spotkam panią, co mgły splata w
niezwykłą opowieść?
Może coś szepnie – słowem muśnie?
Nagle, przed lasem dotąd cichym
dostrzegłem postać z kropel rosy
rozświetlanych brzaskiem.
Jak smukłą dłonią rozczesuje zamglenia
i...gaśnie.
Wiatr rozsiał echo – Czy mnie słyszysz?
Piotr Kupidura
Komentarze (19)
Zaintrygowałeś tą ulotną panią...
pozdrawiam
ulotny jak mgła o poranku
Dziękuję za miłe słowa. Dawno mnie tutaj nie było.
Pozdrawiam serdecznie.
Natchniony wiersz, ulotny...
Serdecznie pozdrawiam :)