Miłość?
Przestrzeń skręca się w spiralę, zasnuwa
się mgłą nieprzeniknionej tajemnicy…
Następuje kontakt pomiędzy mną a
nieskazitelnym statkiem-matką,
zaczajonym gdzieś w czeluściach
wszechświata…
Maria…
… Maria…
Tak wołał mój kompletnie pijany ojciec
chwytając mnie za nogawkę spodni,
kiedy leżał
w słonecznej smudze słońca
― na podłodze zrujnowanego domu…
… na szarym stepie,
w którymś ―
gorącym dniu lata…
Maria…
… Maria…
A może
― Sylwia?
Dźwięczy mi w uszach furkot przelatujących
za oknem ptaków,
ginących na horyzoncie
w skłębionych obłokach przeszłych epok…
Płoną od śmiertelnej gorączki
neurony w moim mózgu
― zatopione w piskliwym szumie…
W zaparowanym lustrze przesuwa się ciemna
plama czyjejś twarzy…
Twojej?
Mojej?
… niczyjej…
Być może cię kocham,
kimkolwiek jesteś,
istoto zrodzona z cienia…
… być może ― cię kocham…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-06)
https://www.youtube.com/watch?v=OgIaiysO_rQ
Komentarze (3)
To chęć kochania tak myślę.
Bo dziecko pragnie kochać mamę.
Smutno, poważnie i refleksyjnie.
Piękny, ciekawy klimatycznie wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wchodzę, czytam, chłonę i nie mogę się nadziwić jak
niesamowita jest ta Twoja przestrzeń wyobraźni.