Miłosna Apokalipsa
Dla Basi:*
Widze....Myślę....Czuję....
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
.
Wnet ujrzałem Anioła zstępującego
Na ziemię.
I poruszyły się posady przestrzeni
Czterech wymiarów zaklętych
W moim jestestwie.
Sufit nasycił się granatem
A słońce krwistą czerwienią.
I wzmógł się gwizd niewidzialny
Przewracający drzewa, zrywający dachy..
Poczułem ówczas ból wychodzący
Z mego środka, promieniujący
Na całe JA.
I porwał mnie ten gorący
Strumień powietrza...niósł...
...nagle osłabł w swej wiecznej sile..
...i zrzucił
Ze swego wierzchu.
I spadłem w otchłań, jak
Kamień rzucony w wode...
A na dnie otchłani, znów
Ujrzałem Anioła...
. . . . . . . . . . . . . .
- Witaj, jestem Aniołem Miłości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.