Mniejsze Zło
GODZ. 22:36
Ożeniłem się z kawałkiem płótna,
Lecz noszę Je w sercu jak aksamit.
Pokochałem jak się nie zdarza na amen,
Poprowadziłem Ją do ołtarza.
A teraz siedzę w domu pełnym ludzi,
Którzy są,choć nie czuję Ich obecności.
Widzę twarz,którą tak dobrze znałem,
Lecz teraz pełna jest goryczy i złości.
Więc po co tak na prawdę ludzie biorą
ślub?
W nadziei,że kiedyś zdarzy się jakiś
cud?
Czym jest małżeństwo,jeżeli miłość
wygasa?
Być może rachunkiem za utracone lata.
Za zmarnowane okazje i niewykorzystane
możliwości,
Czy też bezpiecznym schronem broniącym od
strachu o samotności.
Gdzie w tym wszystkim są chwile szczęścia i
miłość wzajemna,
Troska o drugiego człowieka,rodzinę,
Kogoś,kto na Nas co wieczór będzie z
kolacją czekał.
Nie rozumiem pojęcia awaryjnej miłości,
Bo nie umiałbym udawać wzajemności.
Lecz gdy pewne sprawy są już zamknięte,
Człowiekowi wszystko staje się obojętne.
Nie widząc szansy na życie z ukochaną
osobą,
Wybiera prostszy wariant-mniejsze zło...
Komentarze (2)
Dziękuję,ależ nie trzeba.Ja tylko przedstawiłam jaka
jest rzeczywistość i jak niektórzy ludzie postępują to
mnie w ogóle nie dotyczy.Pozdrawiam ;D
Ależ szczególny wiersz!!! Współczuję!+{