w moim śnie
dla kogoś kogo nie mogę mieć...a co jest piękne!a pięknem jest to czego niemam, a niemam kogo kochać...
burzliwa noc
mroczna zła noc
komnata opuszczona
drzwi zakryte deszczu łzą
biegnę przez korytarze pełne bólu i
ułudy
schodze po schodach starych
rozsypuje się za mną strop
biegnę
znajduje kolejny długi korytarz
mrok dokoła tuli się do mojego strachu
odczówam spokój
potem już tylko spokój łagodnie otula
mnie
wchodzę do komnaty
nigdy wcześniej nie widziałam jej
nie widziałam
potem to już tylko koszmarny mego życia
bieg
zwykła codzienność
nagła ulga dla duszy mej
spoglądam na piękne łoże z baldachimem
piękną lampe i starą szafę
uchyloną z lekka
obdarza moje oczy lśnieniem
zdejmuje z siebie swoje ubrania
wkładam piękną suknie balową
wiatr i obca siła pomagają mi zacisnąć
mocniej gorset
reszta to już tylko samotnośc
staram się wyobrazić ciebie
kiedy to stoisz obok
ale szybko złudzenie znika
stoję sama pośrodku komnaty
zawsząt obrazy wpatrują mi się
w dłoni tempy sztylet srebrny
wbijam go w ciało swe
krew odpływa
odpływa odpływa odpływam
z lekka i delikatnie ciało umiera
emocje opadają
piękna suknia krwawą staje się
tak pięknie bo delikatnie mej postaci ciało
mdleje
teraz gdy klęczę tu wpośród kałuży krwi
mej
historia
postać
prawdą staje się
stoisz tu przedemną
tulisz mnie
błądze zamieniona w sen
tańczysz ze mną w łożu z baldachimem
tak mocno tulisz mnie
błądze zamieniona w sen
zamieniam się w sen
pocałunek twój czule pieści mnie
teraz już tylko sen
nie ma mnie
nie zauwarzona w twoim życiu jednak jestem tak wciąż bliska twych dłoni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.