MÓJ...
Usiądź.
Skoro już jesteś,
rozgość się w moim świecie.
Tylko nie narób bałaganu.
Niedawno pozbyłam się
paru przykrych wspomnień.
Nie ściągaj butów.
I tak zawsze zapominasz
to zrobić.
Wkraczasz w nich tu tak lekko.
Z niewinną miną.
A potem uśmiechasz się i pytasz
jak moje myśli zachowały harmonię,
gdy Cię tam nie było.
Nie odpowiadam.
Wkładam ręce do kieszeni
i odchodzę.
Do Ciebie...
Patrzysz mi w oczy.
Starasz się spenetrować
każdy zakątek mej zlęknionej duszy.
Dawniej tak czystej.
Teraz poskładanej z utraconych
smutków.
Tak kruchych i nieśmiałych.
Twoich...
Wyciągasz dłoń.
Dotykiem pozbawiasz blasku gwiazdy,
którą przyniosłeś ostatnim razem.
Lubisz, gdy cierpi...
Ja cierpię.
Umieram po to,
aby stać się nicością.
Żałosna namiastka snów utraconych
przez Czarne Anioły...
Mają Twoje imię wypisane na czołach.
Niszczą mnie.
Ty mnie niszczysz...
Idź już.
Mój świat jest dla nas za mały.
Za błahy.
Za bardzo "MÓJ"..
Odejdź.
Zostaw tylko swój zapach.
Utopię się w nim.
Przestanę istnieć.
Jak zawsze...
Damianku... Przepraszam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.