Mój Anioł
Twoje ciało w niebie
I ta aksamitna skóra.
Nie widzę teraz Ciebie,
Zasłania mi ta chmura.
Tak, obłoczku znikaj!
Odsuń się na boczek.
Już tak mi nie fikaj,
Żaden z Ciebie skoczek.
Pozwól mi zobaczyć jego,
Dotknąć skrzydeł białych.
Tego aniołka ślicznego,
Wśród duszyczek małych.
Więc odsuń się na chwilę,
Bo po kolorowej tęczy.
Zejdzie on – jak mile,
Niech się już nie meczy.
Dziękuję, ustępujesz mu drogę
On tu powoli schodzi.
Ze szczęścia – już nie mogę,
Życie me osłodzi.
Zobaczę jego oczy żywe
Na mnie patrzące.
To spojrzenie tkliwe
Rozpala jak słońce.
Dotyk ciepły na mej skórze,
Dłonie zamienione w słowa.
On się męczy tam, na górze
- uświadamia ciała mowa.
Serce bije
W rytm muzyki, w głowach.
On nie żyje!
Odnajduję go w mych słowach.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.