Mój i tylko mój koniec świata...
Leże ruszać się nie mogę
W piersi żar mnie okropny pali
Oddech z krwią się miesza smak to
niepowtarzalny
Widzę Cię jesteś przerażona trzymasz mnie
za rękę
Tracę czucie lecz ciepło twej dłoni
czuje
Otumaniam się nie czuje już oddechu
swojego
Ciało mi drętwieje wzrok zaczyna
okłamywać
Widzę bladą twarz w kapturze strach powoli
mija
Już wiem gdzie droga mnie prowadzi
To moja wewnętrzna apokalipsa wolność bólu
istnienia
Przestaje już widzieć cokolwiek
Przestaje słyszeć cokolwiek
Przestaje czuć cokolwiek
Już nie myślę co widzę słyszę i czuję
Nie ma już nic... Tak jak przed
narodzinami
Któż z nas nie myślał o śmierci własnej jeszcze?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.