W moją codzienność
Może kiedyś zakradniesz się w moją
codzienność.
Udowodnisz mi, że mogę życie jeszcze
dopełnić o ciebie.
Bez poważnej miny.
Otworzysz mi drzwi do naszego przedziału w
pociągu.
Podzielimy się stronami baśniowej prasy,
przy czym zakruszymy siedzenia porannymi
przepysznymi croissantami.
Otworzysz okno zapraszając do środka
słoneczny wiatr.
Ja wychylę się przez okno a ty mocno
obejmiesz mnie w tali.
Pomachamy mijanym trawom, drzewom i
kwiatom,
za to że są tak ładnym żywym obrazem.
Obrócę się w twoją stronę, głowę odginając
do tyłu i dając włosy do zabawy wiatru.
Uniosę swoją dłoń i przejadę po twoim
policzku, ustach, włosach…
Dodam do niej jeszcze lewą dłoń, którą
poprowadzę po twoim torsie.
Zaczniemy się namiętnie całować,
dotykać.
Szybko zamkniesz okno a ja zsunę
zasłonki.
Zdejmiemy z siebie wszystko i oddamy się
sobie.
Będziemy się upajać przyjemnością kiedy
kontroler zapuka, aby sprawdzić nasze
bilety.
Poddamy mu je pod drzwiami mówiąc, że
jesteśmy zajęci.
Wysiądziemy w Wenecji i gondolą dostaniemy
się do naszego hotelu.
Wcale nie będziemy próżni.
W pięknych chwilach nie można nazwać
człowieka próżnym
bowiem zasłużył na nie wcześniejszą pracą i
bólem.
Taki odpoczynek się nam należy kochany.
Nie obracaj się, oni zazdroszczą.
Odjeżdżając wstąpimy jeszcze do jednego
sklepu
po taką samą tapetę jaka była w naszym
apartamencie,
aby położyć ją na ścianie naszej
sypialni.
W biegu dnia będziemy się pocieszać
tą szaloną wyprawą i powrotem do swoich
ramion
wtórując wspomnienia.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.