Moja Odyseja z Autoportretem w tle
Dla tych, którzy jak ja szukają swojego skrawka nieba...
Na bezdechu
Wywołam echo przemilczenia
Wykrzyczę skowyt deszczu
Popłynę
Z nim
Daleko do nikąd
Pobiegnę
Poszukać słonecznej zatoki
W kącikach oczu
Poszybuję
Odnaleźć lokatora
Do gniazda w palenisku serca
...........................
Ale kto zechce?
Wpaść z deszczu pod rynnę
Przemoknąć do suchej nitki
W potoku słów...
Sączyć raz po raz
Nieracjonalne myśli...
Kto pogłaska
Kobaltowe kosmyki
Karminowe rumieńce?
Kto?
Na szczycie wulkanu
Postawi kapliczkę
Dla Anioła Spokoju?
Stokrotki we wszechświecie
Piwnych kul
Zamiast źrenic
Pejzaże wiatrem czesane
Kłębek głowy
Podparty na suchej gałązce
W Hadesie codzienności
Zaczytana
Wykradam ogień...
Topię w Styksie baobaby
Czekam...
Na inwazję kwitnienia
...I przylot Piotrusia Pana
W Nibylandii
Słońce nie przekwita...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.