moje fascynacje poezją Tomasza...
Tomasz Jastrun
Dom w ogrodzie
Właścicielka jest przekwitłą kobietą
Częstuje nas kawą i herbatą
Pokazuje palce zajęte przez gościec
Mówi - nie mam już dużo czasu
Patrzę przez okno
Ogród pożera ten dom
Może to najlepsze rozwiązanie
Nie wiem co o tym myśleć
Dlatego idę ze ślepą szklanką
Od stołu do ust
Od ust do stołu
Jestem już blisko
deszczowość dni
szarości bezkształtne
wycinają mi z serca nadzieję
wbijają kolejne ostrza czasu
który uciekł gdzieś
między palcami
przeszedł niezauważony
w kalendarzu
jednym z wielu
czuję ból
który nie pozwala
zasnąć
to samotność
w pojedyńczym odbiciu
choć wiem że szyba
w moich oknach jest
podwójna
mijający czas
naznacza moją twarz
siateczką nowych zmarszczek
jakby pająk
postanowił zamieszkać ze mną
na mnie
skalpel światła
które przenika do wewnątrz
wyznacza nacięciem granice
których nie wolno przekroczyć
stamtąd już nie ma
powrotu
choć gorąca żarówka
pali skrzydełka
nie usłyszę jak owad umiera
godzę się z tym
przecież świadomie
leciał do światła
a tu tylko cisza
pustka która zabija
wszystko dookoła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.