Moje spotkanie z Charonem
Stary, brzydki niechluj
stoi w czarnej łodzi
i odpędza tłum dusz,
który go oblega.
Każda chce dostać się do świata
umarłych.
Wsród tłumu stoję ja.
Ściskam mały, miedziany pieniążek-
- mój bilet na drugą stronę.
Siedzę w łodzi.
Płyniemy po czarnym, nieruchomym
Styksie.
Charon strasznie zrzędzi i narzeka.
W połowie drogi zatrzymuje się
i patrzy na mnie złowrogo.
"Co ty tu robisz?!"- pyta ze
wściekłością.
"Chyba umarłam"- odpowiadam cicho.
"Nie! To nie twój czas, jeszcze nie twój
czas"-
- powtarza i zawraca łodzią.
Wysadza mnie na brzeg.
Odpływając z kolejną duszą, krzyczy:"Żyj,
żyj, żyj..."
Otwieram oczy i odkładam żyletkę,
którą trzmałam w ręce.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.