Monolog umarłej
Kochałam cię przez cale zycie.
Gdy jeszcze zapach bzu czuć mogłam
kwiatów mi nie przynosiłeś
Pamiętam jak świece na stole gasiłam
przy zimnej kolacji ,na której się nie
zjawiłeś
Przychodzisz tu dzisiaj
z bukietem białych róż
Lecz ich woni nie poczuję
przecież nigdy już
I na cóż mi ogień świec
które zapaliłeś na grobu płycie
Już sie przy nich nie ogrzeję
zgasło dawno moje życie
Gdzie byłeś najdroższy z tymi darami
kiedy tak bardzo na nie czekałam
Wtedy zamiast zimnego pomnika
bijące serce dla ciebie miałam
Komentarze (20)
Taki głos zza grobu, rozmowa z ki ms bliskim i to w
dodatku z takim wyrzutem niezadowolenia.Całość ładnie
i zgrabnie napisana.
slowa pelne goryczy..piekne..pozdrawiam
Bardzo mi się podoba ten monolog.. Nie doceniona za
życia miłość... ślicznie...
smutny Twoj wiersz ale wcale sie nie dziwie - zycie
tez bywa czesto smutne
Kapitalne.....wiedzialem ze ten temat rozwiniesz
bardzo obrazowo.....i to swieta prawda....ludzie
chodza na cmentarz ale malo kto zastanawia sie po
co...pewnie bardziej dla siebie niz dle
zmarlych......brawooo!