morfina
śniłam o głębokiej czerni,
żadnych obrazów, ni dźwięków,
ślepa i głucha,
lecz zachwycona
i plątaninie twych palców zaklęta...
wszelkie moje zmysły
jeden DOTYK zajął,
skóra jednym nerwem
napiętym tętniła,
a gdy porankiem otwarłam oczy,
zamknęłam je szybko,
abym dalej śniła...
czy jak sen mi uciekniesz
tak chyżo i wdzięcznie?
właśnie tak to czuję...
że nie będzie mi dane
schwycić cię za ręce
i palców swoich z twoimi
nie skrzyżuję...
zacisnę dziś więc oczy,
jak palce zaciskam,
a ty uniesiesz mnie znów
tam - wysoko...
abym wiedziała już,
za czym mam tęsknić
i czego zazdrościć powinnam
obłokom...
więc przyjdź, ukój duszę,
wypełnij ramiona,
to pragnienie aż boli,
nie mogę zaprzeczyć...
i to przeczucie,
jak ból nieodparte,
że ty albo morfina
go może uleczyć...
..............................
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.