MOST
Poszedłem krętym zakolem rzeki
Lecz ona znikła gdzieś w swoim biegu
Płynie bez końca w ten świat daleki
Ty w jej odbiciu na drugim brzegu.
Stałaś w prześwicie promieni blasku
Pośród zieleni trzcin wodorostów
Twoje ubranie na żółtym piasku
Pragnąłem podejść. Nie było mostu.
Chciałem przeskoczyć lecz za szeroko
Mogłem przepłynąć ale się bałem
Nurt był za szybki i za głęboko
A ja tak bardzo do ciebie chciałem.
I cud się zdarzył sam nie wierzyłem
Coś się stworzyło na kształt poręczy
Co wtedy czułem i co przeżyłem
Trudno opisać. To był most z tęczy.
NAP. LECH KAMINSKI.
Komentarze (6)
Pomalutku docenimy Ewo.
czarna ma rację
ładnie piszesz musisz więcej komentować innyh
Ładnie, optymistycznie. Pozdrawiam
Bardzo ładny wiersz, szkoda, że nie został doceniony:)
Pozdrawiam.E.
Jak dla mnie urzekający liryk:) Pozdrawiam.