Mówiłeś
Świat dam na własność - mówiłeś. Zostań
- twój ten kalendarz, bujany fotel,
ognisko, garnki, stół, cztery krzesła,
podróż w nieznane tam i z powrotem,
wiosna na wiosnę i lato w lecie,
jesienne barwy i biel zimowa.
Mówiłeś: będę. Kocham cię przecież.
Możesz zaufać. Masz moje słowo.
Dziś każesz oddać gwiazdkę, peryskop,
dwie chmurki, chmurę, niebieski obłok,
trzy ptaki w locie, ścieżkę donikąd
i ten malutki jasiek pod głowę.
Nic nie jest moje. Nic nie jest wspólne.
Niebo runęło, zapadła ziemia.
A przecież wczoraj mówiłeś: uwierz,
gdy ciebie nie ma, to mnie też nie ma.
Krystyna Bandera
Wiartel 01-03.12.2016
Komentarze (63)
Turkusowa Anna
- dziękuję za zaglądanie, czytanie, komentowanie :)
Pozdrawiam cieplutko:)
piękny wiersz ...tak jest w życiu nie tylko słodko :-)
pozdrawiam:-)
Dramatycznie, życiowo, smutno... Piękny wiersz, jak
zwykle warto było zajrzeć.
Pozdrawiam serdecznie
Owszem można,
a wiersze Pani Wisławy,
to prawdziwa radość,
choć i Ciebie Zorko
miło się czyta:)
Serdeczności :)
tańczącą z wiatrem
- czyli można się pocieszyć słowami Wisławy
Szymborskiej:
"Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne."
Pozdrawiam :)
Pięknie, życiowo i niestety bardzo smutno, ale cóż w
życiu tak bywa...
Pozdrawiam ciepło :)
Nel-ka
- dziękuję :) Spokojnego wieczoru :)
Zielona Konstancja
- widać podobny problem ma nie tylko moja peelka.
Pozdrawiam :)
Shizuma
- radzisz większą odpowiedzialność za wypowiadne
słowa? Pozdrawiam :)
Maciek.J
- dziękuję. Pozdrawiam :)
WierszeAmatora
- a jeśli vice versa to w porządku? Pozdrawiam
wszystkich naiwnych (niezależnie od płci) :)
AMOR1988
- cieszę się, że tekst choć przez chwilę zatrzymał.
Pozdrawiam :)
Witam kolejnyck komentujących :)
cii_sza
radzisz zmienić tytuł? Dziękuję. Pomyślę. :)
Spokojnego wieczoru :)
zmieniłabym tytuł Zorko
a reszta podoba się
jak pisze WA - jestesmy naiwne:))
Poziomki
Mówiłeś, pachniesz poziomkami.
Skąd te poziomki? Była zima.
I jesteś śliczna, gdy z uśmiechem
za rękę rankiem mocno trzymasz.
Codziennie bułki przynosiłeś,
z tego sklepiku pod lipami.
Wiosną bukiecik przebiśniegów,
bo ja szaleję za kwiatami.
Mówiłeś, okna pootwieram
i Mont Everest ci pokażę.
I będę zrywał rajskie jabłka,
spełnię najskrytsze z cichych marzeń.
Na saksofonie w Rocker Clubie,
grałeś melodie ulubione.
Tym całkowicie mnie urzekłeś,
spojrzeniem w oczy rozmarzone.
A byłeś przecież taki brzydki,
aż w tej brzydocie najpiękniejszy.
I te poziomki, chociaż zima.
Nie, nie pisałam wtedy wierszy.
Tyle mówiłeś o poziomkach,
aż wreszcie głupia uwierzyłam.
Poziomki? Nie, już nie ten temat.
Za oknem zima...
Zima, zima.
Dające do myślenia.