Mroźny poranek
W barokowej szacie
ukąpanej w barwach
skradzionych śpiącej tęczy
wychodzisz zza szarego horyzontu
witając mroźnym pocałunkiem
gwardię wychudzonych
nagich drzew
Cichy śpiew obudzonych ptaszyn
Zagłuszasz lodowatym oddechem
zamieniając każdą odrobinę ciepła
w pejzaż
dziewiczej jak diament
zimnej bieli
Z rękawa chmur jedwabnych
utkanego z cichej mgły
wypuszczasz
złoty promyk słońca
jedyną nadzieję
na życie
autor
bea64
Dodano: 2009-01-16 18:42:40
Ten wiersz przeczytano 2437 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
piękne metafory,obrazowo prowadzisz po zimowym
poranku...i finał ...z niegasnącą nadzieją!
Bardzo z poważną miną go przeczytałam :) Na lus
kolorowo - jak na zimny poranek, ale chłodu nie czułam
czytając. opis poranka dokładny, kawał wiersza -
ładny.
Ładnie.Pozdrawiam