Musi boleć
"Musi boleć".
11.04.2012.r. środa 16:09:00
Musi boleć,
Bo jak tutaj
Przejść przez życie bez szwanku
I w dodatku
Przy blasku świecy kosztować potraw.
Musi boleć,
Gdyż pewne obawy
Zrodziły się,
Gdy tam na górze
Ktoś pisze nieszczęście swe na murze.
Musi boleć,
Aby później można było się
W radości niepojętej
Zbliżyć do światła
I by już nic nie pozostało takie same,
Gdy się zrozumie,
Że Bóg naprawdę kocha ten świat.
Musi boleć,
By mogło być ukojone
I czułą dłonią otulone.
Tak to bywa,
Że marna pociecha
I uciecha,
Gdy się od Boga ucieka,
Ale, gdy się Go przyjmie
To on pozostanie
I pozwoli nam bezpiecznie przejść
Przez życia spękany most.
Musi boleć
Ja sam tego doświadczam
I wiem, że gdy teraz po raz kolejny
Zapiszę się na wyjazd do Taize
To znów mych nóg tory
Poprowadzą tam,
Gdzie nie będę sam.
Musi boleć,
Ale będąc w tym roku również
I u papieża
I u świętych włoskich
To wiem, że ukojenie
I duszy uspokojenie przyjdzie
I wleje się we mnie.
Musi boleć,
Bo nie może być nieustannie
Tak bardzo cudownie.
Jestem rozpruty,
Mam wielkie wyrzuty,
Bo jestem człek zepsuty
I upadam i grzeszę
I opanować się nie umiem,
Bo jestem uzależniony,
A Ty proszę pomóż mi
Pozbyć się tego uzależnienia.
Musi boleć,
A czy aż tak bardzo musi?
Ja jestem Miłości spragniony,
W swej dobroci prosty
I nieskąplikowaną,
Ale głód uczuć,
Który mną szarpie
Jest już po prostu nieznośny
I doprowadza Mniewo wewnętrznego
krwawienie,
Do łzawienie,
Bo mej ukochanej wciąż nie ma.
Musi boleć
Jestem do tego już przyzwyczajony
Dlatego szukam w sobie ciszy
I wysiłku,
Który skończy się przy wspólnym posiłku.
Musi boleć
I to tak bardzo do szpiku,
A ja bez głowy
Szukam swej wewnętrznej odnowy,
Bo w innym przypadku dostanę do głowy
I rzuciwszy sobą
Stanę się rozbitą porcelaną,
Gliną posklejaną,
Ludzką, marną egzystencją.
Panie chroń mnie ode złego.
Musi boleć,
Ale dlaczego w tej boleści jestem sam
I wsparcia z świata nie mam?
Nie tworzę
Niepotrzebnych przeszkód,
Ale staram się
Nie doprowadzić do trwałych szkód
W mej duszy, w mym sercu
I na mym ciele.
Musi boleć
Myśl wyrachowana,
Która rozprzestrzenia się na cały świat,
Bo taki jak ja wariat
Walczę o dobro w sobie,
Ale upadam,
Ale wierzę w Boga
I ma trwoga
Znajduje ukojenie,
Gdy w kościele modlę się.
Musi boleć
Pustka
I demagogia istnienia.
Musi boleć
By czuć, że się żyje,
Ale poco te całe krzywdy
Okazywać i o nich mówić?
Można przecież je w szufladzie serca
zgubić
I nową, osobistą poprawność
Sztucznie tworzyć.
Musi boleć
Ten problem,
Który nas,
A szczególnie w tym momencie mnie
ogarnia
I dochodzi do głosu
Coś, co nie ma prawa bytu,
Przynajmniej w świecie euforii i
zachwytu.
Musi boleć
Jeśli chce się osiągnąć sukces
I chce się górować nad otchłanią,
Która wypełnia skrycie nas.
Musi boleć,
Bo nie jesteśmy wcale gorsi
I to musimy sobie uświadomić
I do medialnej głowy wbić.
I tak po trochu
Bez prochu dokonujemy samozagłady
Po wypiciu kosmicznej oranżady.
Musi boleć
To, co przychodzi
Bez trudu
I w niskich lotów emocjach.
Musi boleć
Ludzki honor
I stawka, która bywa większa niż życie.
Tak to już jest,
Gdy świeża krew
Jest wtłaczana do społeczeństwa
Poprzez społeczną transfuzję.
Musi boleć
To, co już dawno było
I się z horyzontu zmyło.
Komentarze (1)
świetne, poruszyłeś moja duszę, pozdrawiam:)