muza
stała nago za fotelem
w posągowej pozie
o zagłówek oparłszy pierś
pajęczyną błękitnych żył
oznaczoną
z wszystkowiedzącym
lewokącikowym
figlarnym
uśmiechem
zerkała nad jego ramieniem
zbierając kosmyki
znad nieskalanego czasem czoła
wąską
jasną
gładką dłonią
a on pochylony
nad wciąż pustą kartą
skubał nerwowo
ogon
wyliniałego
obojętnego na wszystko kota
czekając swej muzy
zerkał na okna
i drzwi
... idiota
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.