na zakręcie
żelazna brama prowadzi
podwórkiem do starej
kamienicy cuchnącej uryną
kotami przegniłą podłogą
krzyże dziurawych okien
dziwią się białym obłokom
patrzą na dzikie gołębie
których nie rozumieją
słychać kroki Szymona
wraca do swojej Itaki
bluzę z kapturem przewiesił
przez poręcz schodów
wczoraj miał własny kąt
dzisiaj wystarcza ruina
tylko kruk wygrywa z czasem
ten dom nie zaśnie
z niewyspania umrze
a on nie zapłacze w progu
Komentarze (46)
Smutny, piękny wiersz Juttko.
Dobrego dnia.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Ładny i smutny wiersz...
uroczego dnia :)
Przeszywający wiersz i bardzo dramatyczny jak dla mnie
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Bardzo podoba się.
Pozdrawiam :-)
Smutna rzeczywistość, czasami zawiniona, czasami nie.
Bardzo ładny wiersz.
Pozdrawiam niedzielnie.
tak ..jakoś .. dziękuję z serca całego ...
smutna treść
Takie jest życie ..
Bardzo ciekawy i niestety smutny wiersz
pozdrawiam
Zgadzam się z promyczkiemŚłońca
Pozdrawiam Jutta
Świetny wiersz!domy tez żyją,a Szymonów u nas sporo.
Dobry wiersz, wywoluje moje emocje.
Pozdrawiam, milego dnia.:)
Mega mocno
Takiego Szymona spotkałam dziś na drodze, jak wracałam
z cmentarza. Około trzydziestki, a nie wiedział jak
się dostać do zawiniątka z prowiantem, który miał w
tobołku.
I chyba nie miał żadnego domu, gdyż siedział pod ławką
na trawie. Nie wyglądał na pijanego.
wiersze:)