nadzieja
poprosze o głosy :)
wicher wieje
jednym podmuchem
rozdmuchuje ludzkie nadzieje...
nim się narodzą umierają.
przez listki na drzewach
deszczyk pada
kropi mocno i mocniej
na duchu każdy podupada...
gaśnie elektrowni światło
czas zapalić świecę
by oświetlić pokój
by ztłamśić ciemności zło...
by świeczka nadała chwili odpowiednie
tło
siedzę i wsluchuję się
w to co za oknem się dzieje.
mimo wszystko ja już straciłem
nadzieję.
cisza... znów wicher wieje...
patrząc w zapłakane okno...
wciąż słyszę jak się śmiejesz.
słyszę pukanie do okien i drzwi
zrywam się i biegnę czym prędzej
ile tylko mam sił...by
otworzyć Ci drzwi i powiedzieć
nareszcie.
znów zawiodłem się zadrwił z serca mego
podły los...
w moje okno zapukał ktoś...tylko ktoś.. a
nie Ty.
to nie byłaś ty...
cisza...znów wicher wieje
kładzie na ziemie wszystkie knieje
ktoś znowu puka... ja już nie wstanę
ja już straciłem nadzieję...
dziekuje:P
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.