Nauczyciel Tańca
Ludzie pod niebem nie spali od początku, to
było inaczej. Ja to pamiętam, tylko
potrzebuję czasu, żeby zapomnieć. Mówiliśmy
przez sen, że nie warto było nad owoce
przedkładać ciepłych butów,
szalika, czapki.
Potem wrócił; z bliska przyszedł,
przyjechał z daleka pociągiem. Zabierał ich
na gapę, niby autostopowiczów, niby
poziomki z drogi. A kiedy tłumaczył jak
ciało powinno układać się przy Flamenco,
zrozumiałem, że nie przyszedł na marne, nie
zajechał za daleko. Dnia któregoś zamienił
taniec nad śniadanie, rwanym krokiem niosąc
tłumy. Ulice upstrzone płatkami róż tętniły
życiem, które mierzyło się miarą
odpowiednio dobranych stąpnięć.
czasem zamykam oczy i widzę staruszka który
stojąc wśród robotów, androidów, latających
talerzy, trzyma tabliczkę z napisem
"koniec jest już bliski".
Komentarze (9)
tak to już jest historia kołem się toczy... :)
Dobry, bardzo, rozważyłabym jedynie mierzenie miarą.
Pozdrawiam
Normalnie - amen! Nie chcą tak Tańczyć, ale chętnie
zerkają. Mają swoje szkoły. tańca.
Bardzo!
Pozdrawiam świątecznie:)
oryginalne porównanie i takież wykonanie, ostatnia
część się sprawdza już, chyba... ;)
Krzysztof El. Niesamowity ten Twój wiersz. Brak mi
słów :-)
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze. Roxi tak, to
jest o Jezusie :) I dobrze myślisz, taniec to nauka,
przechodzenie ulicami to droga krzyżowa.
pozdrawiam
Piękny refleksyjny wiersz. Wart przeczytania.
Pozdrawiam swiątecznie. Alleluja.
może to czas Wielkanocy nasuwa mi taką interpretację
ale tym nauczycielem tańca jest dla mnie Chrystus...
niebanalnie napisałeś ten wiersz w temacie życie-wiara
a porównanie jego nauk do tańca flamenco - super, już
poznanie podstawowych kroków to krok do przodu
pozdrawiam
No zmusza do refleksji..