Z nią.
Marzenia...
Przesunięcie. Gest. Długie spojrzenie.
Oczy spuszczone. Głębokie westchnienie.
Dotyk. Lekko, dłoń, przedramię.
Znów spojrzenie. W oczach wahanie.
Malinowe wargi. Słodkie. Błyszczące.
Lekki ruch, rozsunięcie. Podniecające.
Jej głębokie, bezdenne oczęta.
Warga delikatnie przyciśnięta,
Przygryziona w spazmatycznym jęku.
Kraniec kołdry zmięty w ręku.
Szybki oddech, kręgosłup w łuk wygięty.
Wysuwa się spomiędzy palców materiał
zmięty.
Ni to jęk, ni to krzyk głośny
Dreszcz przeszywa całe jej ciało.
Jeszcze brzmi ten dźwięk donośny
To już...
To już się stało...
... czasem stają się rzeczywistością.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.