nie będzie końca tego kochania...
Pozwól się kochać także jesienią
niech w moim sercu wciąż wiosna trwa
niech każdy miesiąc majem się mieni
innych pór roku niech nie znam ja
Gdy liść opadnie już zezłocony
w wietrznej szarudze na pól zagony
to zamknę oczy po co mi ony
niech serce myśli że spadł zielony
Oszukam jesień zatrzymam zimę
oby mi werwy starczyło na to
huśtawkę ciśnień bujnę na siłę
aż ją zastanie gorące lato
Temperatura uczuć namiętnych
wzrośnie niebawem nie do poznania
a miłość nasza poruszy świętych
nie będzie końca tego kochania
Komentarze (8)
I tak trzymaj...kochaj bez końca:)
"...po co mi ony" chyba one. wiersz bogaty w treści,
ładnie brzmi fonetycznie, gratuluję pomysłu.
Rozpalasz bez względu jaka jest pora roku, nie
przeszkadza Ci jesień słotna, ani zima mroźna...
pięknie...
Ładnie o miłości piszesz, temperaturę uczuć utrzymując
na wysokim poziomie:)
Nie ma takiej definicji klimatu tego wiersza. Jest i
melancholijny, i romantyczny, i optymistyczny. O
ładunku ciepełka też wypada wspomnieć.
Konretna temeratura wiersza-oby to lato trwalo
wiecznie,az mi goraco.
a miłość nasza poruszy świętych
nie będzie końca tego kochania - ładnie napisane.
Pozdrawiam
Bardzo piękny wiersz optymistyczny Podoba mi się w
formie i treści tylko z huśtawką...nastrojów trzeba
uważać