Nie jestem sama...
Zataczam bezgłośnie krąg.
Leczę się cicho z cierpienia...
Znów nie było go.
Nie widzę w tym przeznaczenia...
Czy wciąż szukać mam?
Gdy wiem, że nie otworzy mi
Serca swoich bram.
Na klucz zamknął drzwi...
Cicho uderzam o posadzkę...
Na mej twarzy ostatki sił.
Znowu zdjęłam maskę
I znów jego ślad znikł...
Czy wciąż mam być samotna?
Jak samotne bywają wspomnienia...
To nie miłość przelotna!
Więc jak zmienić coś co się nie zmienia?
Wyciągam słabą rękę
I już czuję ciepło ciała,
Lecz mieszam w tym udrękę...
Jak zdobyć to czego nigdy nie miałam?
Czy oddać swe serce innemu?
Nie zdam się na to...
To nie zmniejszy problemu...
Nie minie tamto lato...
Czuję, że ktoś mnie trzyma.
Cicho łka razem ze mną...
Razem ze mną wspomina,
A wspomnienia bledną...
Czy przyjaciele wystarczą?
Czy oddadzą mnie Bogu pod rękaw?
Czy obronią przyjaźni tarczą?
Czy będę mogła na nich polegać?
Podnoszę się...
Czuje, że ktoś służy pomocą...
Czy jestem sama więc?
Może tak, ale tylko nocą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.