Nie ma.
Masz oczy ze szkła,
o kolorze burzy.
I uśmiech z tęczy,
w niedzielny poranek.
Twe słowa ukojeniem są dla mej duszy,
Gdzie jesteś w tą ponurą zimną noc?
Może demony o myślach nieczystych,
Albo zielone, kanciaste trole?
Może to gnomy, ogniste smoki,
Tudzież złowrogie skrzaty?
Przepadłeś na wieki, nie mogąc Cię
znaleźć,
Uciekłam w komnaty rozpaczy i żalu.
Patrz jak świta dzień nowy,
Patrz jak biją na alarm zwycięstwa,
Patrz, gdzie być powinniśmy,
To nasza własna klęska.
Gdzie jesteś mój drogi?
Gdzie jesteś kochany?
W czyje skrzydła wplątany,
W czyje ramiona rzucany…?
Na wiatr.
Na klęskę.
Tu Ciebie nie ma,
Wśród cierni poległych,
Wśród róż zapomnianych.
Chcę znaleźć znów Ciebie,
Lecz świat, chyba,
zbyt mały.
Komentarze (2)
Może być.
Zainteresował mnie pierwszy wers więc zaczęłam czytać.
Niestety, im dalej tym gorzej.