nie ma mnie...
Każdy z Twoich pocałunków
był trucizną, cyjankiem był...
Gdzieś zgubiłam wtedy siebie
I od wtedy nie ma mnie...
Ja już nie mam siły by
bezwarunkowo wierzyć w nas...
Już nie potrafię walczyć
o to byś mnie kochał...
Każdy Twój dotyk
parzył, spalał mnie...
Gdzieś straciłam wtedy siebie
I od wtedy męczę się...
Po co się zażyły tamte noce
i nasz wspólny sen?
Czemu to tak tak bardzo boli
że nie kochasz mnie?
Ja już nie mam siły walczyć
by odzyskać oczu blask...
Już nie potrafię wierzyć
że powróci utracony czas...
Bo bez Ciebie jest tak trudno
znów zwyczajnie być...
Ale z Tobą być nie mogę
jeśli Ty nie czujesz nic...
Muszę zamknąć w końcu przeszłość
z kręgu złudzeń uciec gdzieś...
Muszę znowu się odnaleźć
lecz tak trudno jest pozbierać się...
To co czuje niszczy, rani tylko mnie...
Ja już nie potrafię, nie mam siły
tęsknić, kochać, czekać...
Mnie już nie ma, nie ma mnie...
for NevermainD (zmodyfikowane)
Komentarze (3)
Wiesz, mysle, ze wszystko musi sie wypalic do konca
samego, by przestalo istniec... Wiersz jest przeciez o
tym wlasnie miotaniu sie - trzeba, musze, ale jak..?
Tak, troszeczkę "masło maślane"...a przecież kilkoma
słowami można to zmienić...a widać że autor potrafi
jeśli chce
Wiersz o miłości smutku samotności... OK wolę te
optymistyczne. No cóż to zależy tylko od naszego
nastroju, jaki napiszemy. Mam parę uwag, ale
najbardziej w Twoim wierszu jest to rzucające się w
oczy słowo, mnie mnie mnie. Zdecydowanie za dużo go i
jak widzisz on czesto zastępuje rymy.