nie-odeszłam
nie wiem jak znów żyć...
stanęłam przed Tobą
prawie naga
wszystko było na swoim miejscu
tylko inaczej
rysował się
mój płaski dotychczas brzuch
piersi nabrzmiałe
kilka miesięcy temu
całowałeś każde miejsce
każde!
na mapie mojego ciała
a teraz...
pojawił się
(znów ten sam motyw
ten sam ON)
zielonooki artysta
sprawił że miłość nasza
nie jest już
taka sama
zaczarował spojrzeniem
patrzę na Ciebie milczącego
i błagam Boga
by nie pozwolił mi odejść
by nie pozwolił
a łzy
płyną z moich oczu
po policzkach po-rzuconych
a może raczej
po-rzucających
płyną
na ten brzuch
i piersi
i łono
scałuj moje łzy
wybacz bo choć to dziecko
będzie miało oczy zielone
to ja
nie mogę oddychać bez Ciebie
choć ten człowiek
był przez chwilę
tak krótką
moim tlenem
to
widzisz
ja już chyba nie potrafię
Cię nie kochać...
Nie pozwól mi odejść. Przyjdź i uratuj mnie. Podaruj bukiet konwalii. uśmiech ... już jeste lepiej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.