Nie potrafię szaleć
Palę ciągle skręta,
za drugim, też skrętem.
Już nie chcę pamiętać,
co dla mnie jest święte.
Czy wczorajszy dzionek,
czy wieczora mgnienie.
Zakładam postronek,
na własne istnienie.
Może się uduszę,
wchłaniając ułudę.
Wcale już nie muszę,
lecz cieszę się cudem.
Tak mi się podoba,
dymek więc połykam.
Raz mądra osoba,
potem mądra znika.
Głupia mnie nachodzi,
trochę pofolguje.
Niby chce zaszkodzić,
lecz jej już dziękuję.
I tak dookoła,
nim rozum powróci.
Ktoś mnie chyba woła,
może koło rzuci.
Ale ja nie tonę,
tylko się zanurzam.
Znam życia obronę,
zbyt łatwo się wkurzam.
Coś sobie przypalę,
lecz bez przymuszania.
Nie potrafię szaleć,
bo coś mi zabrania.
Komentarze (2)
Też zbyt łatwo się wkurzam, może dlatego nadal palę :)
pozdrawiam
mój mąż rzucał dwadzieścia lat palenie i w końcu... mu
się nie udało!