Nie umiem
Nie umiem spokojnie siedzieć obok gdy Ty
płaczesz,
nie umiem Cię nie przytulić gdy smutek na
Twej twarzy,
nie umiem obojętnie stać koło Ciebie, gdy
zmartwienie Cię dopada,
nie umiem za rękę nie chwytać Ciebie, gdy z
problemem się zmagasz.
Nie umiem się na Ciebie gniewać dłużej niż
minutę,
nie umiem na Ciebie wrzeszczeć, bo to
przecież głupie,
nie umiem Cię omijać gdy przechodzisz
obok,
nie umiem być też zimny, gdy Cię widzę -
słowo.
Nie umiem nie przyjść do Cię, gdy gdzieś
jesteś sama,
nie umiem Ci uwierzyć gdy mnie gdzieś
wyganiasz,
nie umiem Cię nie Kochać, nawet za złe
słowo,
nie umiem Ci nie pomóc gdy mnie prosisz o
coś.
Nie umiem Cię odpychać za jakieś
pierdoły,
nie umiem się nie troszczyć o Twoje
wszystkie życia strony,
nie umiem spać samemu, nawet nocną porą,
nie umiem się nie martwić, gdy wychodzisz z
domu,
nie umiem się nie cieszyć gdy znów wracasz
do dom.
Nie umiem sie obrażać, i strzelać ciągle
fochy,
nie umiem zapomnieć wszystkich chwil
uroczych,
nie umiem Ci powiedzieć, że to jest już
koniec,
nie umiem Cię uderzyć - bo to przecież
boli.
Nie umiem być tak blisko, a zarazem w
oddali,
nie umiem nic udawać no i Tobą gardzić,
nie umiem Cię okłamać, i nieprawdy
mówić,
nie umiem Ci powiedzieć, że czas z Tobą
jest zbyt długi.
Nie umiem Cię nie przyjąć gdy tego
oczekujesz,
nie umiem Ci powiedzieć, że przy Tobie źle
się czuję,
nie umiem też powiedzieć, że samemu jest mi
lepiej,
nie umiem przejść bezwiednie gdy smarkatki
słyszę,
nie umiem oczekiwać ciągle nowych
rzeczy,
nie umiem wypominać codziennie jak leci.
Nie umiem ignorować czułości od Ciebie,
nie umiem się zamykać gdy mnie o coś
pytasz,
nie umiem odpowiadać jakbym miał oczy
wydrapać,
nie umiem jadu wylewać, bo coś mi nie
lata.
Nie umiem do kosza wakacji naszych
wrzucać,
nie umiem słów wymazać, którymi się
obdarzyliśmy,
nie umiem ot tak tego porzucać,
nie umiem dążyć do rozkładu, wolę to
naprawiać,
nie umiem uwierzyć, że aż tak to
rozwalam.
Nie umiem serca powstrzymać, gdy Cię widzę,
aby wolniej biło,
nie umiem sobie wyobrazić, że to
popsujemy,
nie umiem się zgodzić, że to stagnacja,
nie umiem nie pamiętać lipcowego lata,
Nie umiem tego zrozumieć, co jest takie
złe,
nie umiem pojąć czy dobre nie jest większe
niż to co było złe,
nie umiem się nie zastanawiać dlaczego
czasem złość miłość przesłania,
nie umiem sobie uzmysłowić gdzie miłość się
kryje gdy zdenerwowanie się wkrada,
Nie umiem wyjaśnić jak to tak się dzieje,
że coś co ma trwać, czasem zaśniedzieje,
nie umiem zrozumieć dlaczego konserwacji
ktoś nie chce przeprowadzać,
nie umiem się pogodzić, że wyburzenie to
jedyna możliwa sprawa,
nie umiem iść na łatwiznę i powiedzieć
"nara".
Nie umiem tego zostawić, i nie starać się
naprawiać,
nie umiem tak po prostu poddać sie bez
walki,
nie umiem sobie ciągle problemów tworzyć,
nowych belek pod nogi podkładać,
nie umiem Ci powiedzieć "Adios, żegnaj
mała",
nie umiem się zniżyć do poziomu prostego
rozwiązania.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.